
W lecie 1682 r. Turcja rozpoczęła przygotowania do wojny z Austrią. 29 czerwca 1683 r. potężne siły tureckie wyruszyły z Adrianopola przez Węgry na Austrię. W Belgradzie, sułtan przekazał dowództwo nad 110 000 armią wielkiemu wezyrowi Kara Mustafie. Turcy podjęli marsz na Wiedeń. Wojska austriackie dowodzone przez księcia Karola Lotaryńskiego, wobec liczebnej przewagi tureckiej zmuszone były do wycofania się w głąb kraju. Od 14 lipca rozpoczęło się oblężenie austriackiej stolicy. Siły obrońców liczyły około 30 000. Do króla Jana III Sobieskiego przybył poseł austriacki z prośbą o szybką pomoc. Na podstawie zawartego 1 kwietnia 1683 r. przymierza zaczepno-odpornego (traktat, w którym strony gwarantują sobie wzajemne przyjście z pomocą w razie agresji ze strony państw trzecich), polski król obiecał pomoc.
16 lipca wysłał rozkazy do hetmanów koronnych, polnego Mikołaja Sieniawskiego i wielkiego Stanisława Jabłonowskiego, w których nakazywał ściągnięcie pod Kraków podległych im wojsk. 2 sierpnia Jan III Sobieski zabrał z Krakowa ok. 27 tys. wojsk koronnych, w tym 25 chorągwi husarii, nie czekając na spóźniających się Litwinów, podjął szybki marsz na odsiecz Wiedniowi. Trasa marszu prowadziła przez Śląsk, Morawy i Czechy. 3 września wojska sprzymierzone spotkały się w Tulln nad Dunajem. Tam Jan III Sobieski przejął komendę nad całością wojsk austriackich, niemieckich i polskich, liczących łącznie 67 tysięcy żołnierzy (w tym 31 tysięcy jazdy). Przyjęty też został jego plan operacyjny.
Koncentracja wszystkich wojsk nastąpiła na prawym brzegu Dunaju na równinach pod Tulln, 40 kilometrów na północny zachód od Wiednia, po przeprawieniu wojsk w dniach 6-8 września przez rzekę. Następnie wojska austriacko-niemieckie otrzymały rozkaz nacierania na Turków poprzez pagórkowaty teren wzdłuż prawego brzegu Dunaju. Ich głównym zadaniem było angażowanie jak największych sił przeciwnika i spychanie go wprost w kierunku broniącego się w oblężeniu Wiednia. Natomiast całość polskich wojsk koronnych, w tym 14 tys. jazdy, Sobieski poprowadził skrycie, korzystając z pomocy miejscowych przewodników węgierskich, okrężną drogą przez bezdroża Lasu Wiedeńskiego. Ta przeprawa wielkiej masy ludzi i koni, objuczonych rozebranymi na części 26 armatami, przez leśne gęstwiny wzgórz podwiedeńskich trwała dwa dni.
Bitwa rozpoczęła się rankiem 12 września. Kara Mustafa był bardzo pewien wartości bojowej swoich wojsk, dlatego nie poczynił większych przygotowań do obrony np. obóz turecki nie doczekał się jakiegokolwiek wzmocnienia. Zabezpieczono głównie odcinek między wioskami Nussdorf a Schafberg. Na północ od Wienhaus wzniesiono wątpliwej jakości umocnienia zwane Türkenschanz. Niemcy i Austriacy walczyli na lewym skrzydle na stokach wzgórz, między Kahlenbergiem i Leopoldsbergiem, w bezpośrednim sąsiedztwie Dunaju. Polacy przedzierali się z Lasu Wiedeńskiego, ławą na przestrzeni kilku kilometrów przez pagórkowaty teren pokryty zaroślami, winnicami, rowami, luźno zabudowany. Turcy nie mieli tam większych sił, gdyż z tej strony nie spodziewali się ataku.
Na skraj Lasu Wiedeńskiego wojska Sobieskiego wyszły dopiero w późnych godzinach popołudniowych. Na rozległym terenie doliny rzeczki Wiedenki widoczne były wielkie obozowiska i oddziały tureckie. Ugrupowanie polskiej husarii, liczące prawie 6 km, było zaś dla przeciwnika niewidoczne.
Pierwszą decyzją Sobieskiego było wysłanie jednej chorągwi husarskiej pod dowództwem porucznika Zygmunta Zbierzchowskiego, na rozpoznanie terenu, czy nie kryje on rowów, wilczych dołów itp. Chorągiew ta przebiegła w cwał wielkim łukiem między stanowiskami tureckimi, siejąc popłoch, ale i ponosząc duże straty. Wezyr Kara Mustafa, sądząc, że to główny atak wroga, posłał przeciwko niej swoją kawalerię, która goniąc zuchwalców, dotarła przed skraj lasu, gdzie Polacy zdążyli już wytoczyć swe armaty i otworzyć ogień na przeciwnika. Zamieszanie jakie powstało w szeregach jazdy tureckiej, gdy polski szwadron schował się w lesie, Sobieski wykorzystał, dając rozkaz do rozpoczęcia generalnego szturmu. Równocześnie o godz. 18.00, ruszyły do szarży pułki husarii hetmanów Stanisława Jabłonowskiego, Mikołaja Sieniawskiego i pomiędzy nimi pułki dowodzone bezpośrednio przez króla Sobieskiego, a także jazda niemiecka.
Impet, z jakim husaria przejechała cały teren od linii Lasu Wiedeńskiego po rzeczkę Wiedenkę, spowodował, że znajdujące się po drodze wojska nieprzyjacielskie, tj. konnica tatarska, potem załogi obozów, piechota janczarska oblegająca Wiedeń, także wielki wezyr rzucili się do ucieczki przez rz. Wiedenkę. Sobieski zatrzymał swe wojska przed rzeczką, była już bowiem zbyt późna pora, by gonić dalej wroga. Zwycięstwo było pełne. Wiedeń ocalony, mieszkańcy miasta witali radośnie swych wyzwolicieli, a wielki główny obóz turecki otoczony był przez żołnierzy.
Bitwa trwała około 12 godzin, z tego: przez 11,5 godziny odbywał się ostrzał artyleryjski przygotowujący atak, a sama szarża wojsk Króla Jana III Sobieskiego trwała pół godziny.
Król polski osobiście poprowadził 20 000 jazdy do ataku. Była to najsłynniejsza w dziejach szarża husarii polskiej. Za husarią ruszyła kawaleria lewego skrzydła i centrum wojsk sprzymierzonych. W momencie natarcia artyleria turecka otworzyła silny ogień, a ciężka jazda turecka ruszyła na spotkanie pędzącej w gwałtownym galopie jazdy polskiej husarii. W starciu czołowym ściana jeźdźców tureckich legła pokotem. Głównodowodzący wojsk tureckich Kara Mustafa ledwie uszedł z życiem. Potężna armia turecka została doszczętnie rozbita. Straty Turków w bitwie wyniosły ok. 10 tysięcy zabitych i 5 tysięcy rannych żołnierzy, a sprzymierzeni stracili ok. 1500 zabitych i ponad 2500 rannych. Znaczna część armii tureckiej zdołała wycofać się, tracąc część uzbrojenia, wszystkie działa oraz zapasy wojenne.
Zwycięstwo pod Wiedniem nie tylko ocaliło stolicę Austrii lecz oznaczało również załamanie się agresji osmańskiej w Europie. Bitwa była przykładem umiejętnego wykorzystania terenu przez wojska sprzymierzonych. W pierwszej fazie walki działała skutecznie piechota wspierana przez artylerię. Dopiero po wyparciu wroga na równinę można było użyć kawalerii. Sobieski jako dowódca wykazał duży talent, w umiejętny sposób kierując przebiegiem walki,
w której zniszczone zostały główne siły tureckie.
Autor: ppłk Ryszard Najczuk.
Bibliografia:
1. Kukiel Marian, Zarys historii wojskowości w Polsce. Londyn 1949.
2. Polskie tradycje wojskowe T1, pod red. Janusza Sikorskiego. Warszawa 1990.